Na prośbę przyjaciółki pojechałam do Krzyszkowic. Zaprosiła mnie ponieważ wie o tym że jestem Latarniczką i potrzebowała mojej pomocy. Poprosiła mnie o wprowadzenie swoich bliskich do świata internetu mobilnego, gdyż jak sama stwierdziła “ja nie mam cierpliwości, może tobie się uda” :) No jasne że się udało!
Kasia opowiadała swojej rodzinie o możliwościach jakie daje korzystanie z internetu na urządzeniach mobilnych, ale nie bardzo wierzyli jej, że to naprawdę może działać. Uzbrojona we własny sprzęt i pozytywne nastawienie odwiedziłam Panią Anię, która bardzo dobrze posługiwała się komputerem, ale pomimo posiadania smartfona nie wykorzystywała jego możliwości. Na przykładzie mojego tabletu pokazałam jej kilka przydatnych aplikacji takich jak Gmail, Hangouts, czy Jakdojadę. Już po chwili sama zaczęła je obsługiwać, a pod koniec naszego spotkania zainstalowała sobie kilka aplikacji na swoim telefonie. Cieszyła się, że teraz będzie wiedziała kiedy dostanie maila, bo jak sama stwierdziła czasami nie sprawdza poczty przez 3 dni bo o tym zapomina :) Zainstalowała sobie również kilka gier logicznych, żeby ćwiczyć pamięć i koncentrację. Korzysta z takich gier na komputerze stacjonarnym, ale tych na komórce będzie mogła używać podczas drogi busem do pracy.
Następnie spotkałam się z panią Elżbietą, panią Anią i panem Waldemarem. Przeurocza rodzina. Każdy w mniejszym lub większym stopniu korzysta w codziennym życiu z komputera. Są zainteresowani kupnem tabletu, bo jak sami mówią wszędzie teraz tablety do wszystkiego dodają, wszędzie je reklamują i ceny są bardzo przystępne. Za plusy podawali mobilność tego urządzenia, oraz stosunkowo niskie ceny. Za minusy zbyt duży wybór urządzeń i opcji takich jak rozmiar pamięci, przekątna ekranu, oraz to, że różnice w korzystaniu z tabletu, a komputera stacjonarnego są zbyt duże dla osób które nie miały styczności z takimi urządzeniami. Wyciągnęłam tablet z torebki i zaczęłam go opisywać, wyjaśniłam do czego służą poszczególne przyciski i gniazda na obudowie, opowiedziałam o dostępnych przekątnych i jak je dobierać do własnych preferencji, oraz o dostępnych systemach operacyjnych na urządzenia mobilne. Wyjaśniłam, że na tablecie można robić dokładnie wszystko to samo co na zwykłym komputerze z ta różnicą, że do niektórych czynności będziemy korzystać ze specjalnych aplikacji. Opisałam te aplikacje, pokazałam jak z nich korzystać i oddałam tablet w ich ręce. Okazało się, że nie taki diabeł straszny ;)
Po chwili sam na sam z tabletem cała rodzina jednomyślnie oznajmiła, że teraz na pewno kupią tablet bo bez problemu poradzą sobie z jego obsługą. Pożegnałam się z gospodarzami i pognałam na spotkanie z kolejną rodziną.
Przywitało mnie przemiłe małżeństwo Pani Ania i Pan Jarzy. Oni również korzystają z komputera jak to określili hobbystycznie - Pani Ania potrafi wyszukać sobie interesujący ją przepis na ciasto czy obiad, a Pan Jerzy śledzi wyniki meczy sportowych, oraz bieżące wiadomości z Polski i świata. Czasami rozmawiają na Skype z innymi członkami rodziny i ze znajomymi, ten sposób komunikacji poznali wiele lat temu, gdy ich syn wyjechał do stanów - tak było taniej - mówi Pan Jerzy. Niedawno dostali od syna tablet którego nie potrafili obsługiwać. Pani Ania mówiła, że szybciej się włącza od ich starego komputera i nie musi być cały czas podłączony do gniazdka, ale nie mogą na nim korzystać ze Skype, a do obsługi przeglądarki mają z mężem za grube palce i wciska im się co innego niż by chcieli i pomimo determinacji do używania tego tabletu bardzo szybko się zniechęcili.
Na początku pokazałam im rysik do obsługi ekranów dotykowych, który później zostawiłam im w prezencie od Latarniczki. Już po chwili cieszyli się, że “grube” palce to już nie problem, podczas ich zabawy z tabletem i rysikiem opowiedziałam im o podobieństwach tabletów i komputerów stacjonarnych, oraz o różnicach. O tym, że istnieją specjalne aplikacje które pozwalają na używanie Skype, poczty elektronicznej, czy inne do planowania podróży, czy do obsługi konta bankowego. Już po chwili sami wyszukiwali przydatne dla nich aplikacje i samodzielnie je instalowali. Luźna forma spotkania przy ciastku i herbacie sprawiła, że małżeństwo szybko otworzyło się na nowe wiadomości, nie traktowali mnie jak nauczyciela, a bardziej jak wnuczkę która przyszła z pomocą :)
*przepraszam za słaba jakość zdjęć ale zapomniałam mojego aparatu i były one robione komórką koleżanki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz